Jazon co za beat, wo
Ciemniej, znów się robi ciemniej
Te myśli jak ciernie
Znów widuję Cię mniej (Cię mniej)
Ciemniej, znów się robi ciemniej
Te myśli jak ciernie
Znów widuję Cię mniej (Cię mniej)
Im mniej mnie w sobie mam, więcej chodzę sam
Nie chcę więcej strat, szósta rano idę spać
Im mniej mnie w sobie mam, więcej chodzę sam
Nie chcę więcej strat, szósta rano idę spać
Okno znów otwieram, muszę się pozbierać
Duszę się jak nie raz
Kiedy przerosła mnie presja upadałem przez te wyrzeczenia
Muszę zrobić tym coś, w jedną stronę jak Mario Bros
Idę ciągle czasem, mam dość, dzwoni ziombel, woła przed dom
Czekaj szamkę wrzucę na ząb, złapię klamkę wyjdę na noc
Zbiję sztamę, wypiję bro
Po trzy spalę jak wleci joint (ooh, ye)
Po trzy spalę jak wleci joint (ooh, ye)
Szósta nad ranem dzwoni jej fon
Znów wybrałem numer przez przypadek w takim stanie słyszy mój głos
Dobrze zna już ten ton, pyta, "Czy wszystko ok?"
Coś tam jej tłumaczę, że ogarnę się przez ten rok
Coś tam jej tłumaczę, że... W sumie nie wiem już co
Wiem, że lubi kiedy dzwonię do niej po trawie
Wiem, że lubi kiedy dzwonię do niej nad ranem
Dobrze wie, że nocą czuję wszystko najbardziej
Dobrze wie, że chyba inaczej nie potrafię
Wiem, że lubi kiedy dzwonię do niej po trawie
Wiem, że lubi kiedy dzwonię do niej nad ranem
Dobrze wie, że nocą czuję wszystko najbardziej
Dobrze wie, że chyba inaczej nie potrafię
Ciemniej, znów się robi ciemniej
Te myśli jak ciernie
Znów widuję Cię mniej (Cię mniej)
Ciemniej, znów się robi ciemniej
Te myśli jak ciernie
Znów widuję Cię mniej (Cię mniej)
Im mniej mnie w sobie mam, więcej chodzę sam
Nie chcę więcej strat, szósta rano idę spać
Im mniej mnie w sobie mam, więcej chodzę sam
Nie chcę więcej strat, szósta rano idę spać
Na ręku stary G-shock, a nie Breitling
Ciuchy z Secondhandu, żadnej marki
Ostatnio za rap dostałem jordy
Szósta rano wracam w nich z melanży (ye-ye-ye)
Skarbie co tam u ciebie, miałem wrócić do siebie
Dzwonisz jak się najebiesz, zadzwoń jak wytrzeźwieje-e
Eje-e, eje-e, ej
Już to słyszę codziennie-e, codziennie-e
Codziennie Cię mniej, codziennie Cię mniej
Patrzę prosto w twarz, biorę co mi dasz
Obojętność w nas, tłumi cały strach
Patrzę w stronę gwiazd, widzę siebie tam
Niebo, piekło, ja gdzieś pomiędzy sam
Gdzieś pomiędzy sam
Gdzieś pomiędzy sam
Gdzieś pomiędzy sam, sam
Gdzieś pomiędzy sam
Gdzieś pomiędzy sam
Gdzieś pomiędzy sam, sam