menu-iconlogo
logo

Amore Amore

logo
Letras
Cześć wszystkim, mam na imię Jacek

Mam nową C-klasę i dwupoziomową chatę

Mam własną firmę, dobrze płatną pracę

A na jakby co mam bogatego tatę

Poznałem Agatę na baletach w mieście

Bywam tu często, nie widziałem jej wcześniej

Miała czerwoną kieckę, proste blond włosy

Była śliczna, czułem się z nią jakbym ożył

Miałem dosyć, chciałem stałego związku

Mimo niepowodzeń znalazłem go w końcu

Już po miesiącu zamieszkała u mnie

Nikt nie mógł przewidzieć tego, co się stało później

Byłem durniem, miałem w głowie zamęt

Nie mogłem odpuścić sobie przecież koleżanek

Lgną do mnie same młode cipki ziom

To nie ja myślę chujem, to chuj myśli mną

Wciśnij stop, ostrzegał przyjaciel

Ględził, że kiedyś się przejadę na zdradzie

Mówił o Agacie, że może mi przysiąc

Ale słyszał, że jej babcia jest czarownicą

Heh, nie bądź cipą, nie ma czarownic

Sabaty, ropuchy i wywary z roślin

Mówisz to po złości, bo sam chcesz być z nią

Ty zawistny śmieciu, spierdalaj, won

Nie widziałem go od tamtej pory

Myślałem, że z zazdrości chce mnie poryć

Minął spory okres, chyba z rok

Szczęście wyślizgnęło mi się z rąk

Mój błąd, nie wylogowałem Fejsa

Agata weszła w rozmowy i zdjęcia

Cycki, cipki, ja w ich objęciach

Nagle runął obraz wrażliwego księcia

"Nie masz serca", powiedziała płacząc

"Kochanie, te kurwy już nic nie znaczą"

Z zaryczaną twarzą skrzywdzonego dziecka

Wzięła swoje rzeczy i po prostu uciekła

Była wściekła, w sumie się nie dziwię

Ale ostatecznie jest to wina tych dziwek

Usiadłem z Jim Beam'em, chciałem się spić

Zalałem się w trupa, nie pamiętam nic

Ktoś drzwi w nocy pomazał mi z zewnątrz

Trójkąt, kółko, chuj wie co to za ścierwo

Pełno dziwnych znaków, a na wycieraczce

Żółty proszek, śmierdzący w całej klatce

To na bank te jebane smarkacze

Powyrywam giry z dupy jak któregoś złapię

Sądziłem, że Agacie może kiedyś przejdzie

Lecz nie wiedziałem wtedy w jakim jestem błędzie

Kochanie, wybacz, z całych sił przepraszam

Jak wierny wyznawca ci padam u stóp

Nie chciałem być zwykłym śmieciem bez zasad

I zrobię wszystko, byś przerwała mój ból

Kochanie, wybacz, z całych sił przepraszam

Jak wierny wyznawca ci padam u stóp

Nie chciałem być zwykłym śmieciem bez zasad

I zrobię wszystko, byś przerwała mój ból

Od tamtej nocy czuję się podle

Mam parchawą cerę i cuchnący oddech

Włosy na głowie mam cieńsze niż starzec

Zaczesuję na bok przerzedzoną falę

Odwiedzam szpitale, prywatne kliniki

Badał mnie nawet jeden typ z zagranicy

Nikt nie zna przyczyn, to rzadka choroba

Każdy z was kurwa to zwykły konował

Wątroba mi gnije, zionie mi z pyska

Odmawia mi nawet najgorsza dziwka

Wyciskam z ciała narośla i ropnie

Każdy z tych wrzodów boli okropnie

Gdzie spojrzę widzę zakochane parki

Nie ma miłości, muszę was zmartwić

Mojej Agatki nikt nie zastąpi

A dziś nawet śmieją się ze mnie ziomki

Są bezlitośni, mówią, że skisłem

Że ryj mam, jakby żul wysrał pizzę

Mam ochydne dłonie, schodzi z nich skóra

Zostawiam całe płaty, na drogich garniturach

Kurwa, to na pewno jej wina

Wkurwiony przed lustrem po nocach rozkminiam

Ta zdzira odeszła, chodź tutaj, wracaj

Wykąpię się w twoich cuchnących flakach

Przepraszam, kocham cię całym sercem

Teraz rozumiem, co mógł czuć Werter

Bez ciebie cierpię, błagam cię, wróć

Przysięgam się zmienić, weźmiemy ślub

Dlaczego mój fiut nie działa już wcale

Trzymam go w dłoni, jak niedopałek

No dalej, wstań, o co ci chodzi

Próbuję postawić maszt od dwóch godzin

Jestem młody, powinienem korzystać

Nim zacząłem gnić, miałem buzię bożyszcza

Firma upadła, a ja łkam po cichu

Wykrztuszam z płuc zarodniki grzybów

Każdy z medyków chuja mi pomógł

Wizyta księdza też nic nie wniosła

Jedynie szaman, siedzący w mroku

Stwierdził, że to jakaś pradawna klątwa

No jak można drwić tak ze mnie

Przecież nie wierzę w te magiczne brednie

Czuję, że zdechnę, powoli umieram

Kostucha wyszczerza kły, jak murena

Wstaję z fotela też coraz rzadziej

Wyglądam i się poruszam jak starzec

Mam na całej powierzchni ciała wykwity

Cuchnę jak zaduch zbutwiałej piwnicy

Ledwo w ciszy oddycham i mrugam

Zdrapane wrzody porasta huba

Śmierć mnie otula, czuję jej oddech

Zniszczona twarz odbija się w oknie

Po lśniącej skórze przejeżdżam dłonią

Jątrzące się rany już się nie goją

Nocą wyciągam kolejny ząb z ust

A z dziury w dziąśle wypływa śluz

Nie mam już sił, więc przekaż Agatce

Że z całej siły przepraszam, naprawdę

Piszę na kartce ostatnie słowa

"Dwukropek, gwiazdka, na zawsze kocham"

Kochanie, wybacz, z całych sił przepraszam

Jak wierny wyznawca ci padam u stóp

Nie chciałem być zwykłym śmieciem bez zasad

I zrobię wszystko, byś przerwała mój ból

Kochanie, wybacz, z całych sił przepraszam

Jak wierny wyznawca ci padam u stóp

Nie chciałem być zwykłym śmieciem bez zasad

I zrobię wszystko, byś przerwała mój ból

Amore Amore de Słoń - Letras y Covers