Jutro mam poprawkę żeby nie zawalić klasy
Mieliśmy się widzieć ale jednak nie spotkamy
Poukładałem życie w tekstach malując obrazy
Każdy taki piękny, ale każdy taki krwawy
Ktoś chciał wybijać mi zęby bo robię te smutne rapy
Nie mówię o moich ludziach bo nikt tutaj nie jest stały
Wywalałem się na kumpli pozawalany filtrami
Jestem między Twoją buźką a melanżem z kolegami
Piszesz mi że znowu kłótnie, jesteśmy na to za słabi
O siódmej miałem pobudkę w sumie to też na poprawki
Nie wstałem i zaspałem, w nocy trochę popisaliśmy
Jak nie ma mnie przez minutę Tobie urywa się film
Na tej trasie tylko my
W weekend pewnie znowu przy kumplach co kurzą weed
W weekend znowu w domu w którym kurwa nie chce być
Dawno nie chce być
Jak zasypiasz przed północą to wiem że coś nie tak
I czekam do trzeciej
Zwykle wtedy się budzisz pisząc mi że miałaś koszmar
Piszesz że przy mnie ich nie masz
Myśląc że jakoś coś zmienię
Ale nie wiem co mam robić
Przecież ja jedynie głos mam
Wiesz nie byłem buntownikiem nie śpiewam o wspólnych nockach
Chciałbym mieć Ciebie mieć na klipie jeśli w ogóle taki dogram
Moje piosenki to chwile bo się zmieniam z dnia na dzień
Cieszę się że wszystko idzie powoli tam gdzie jest cel
Czuję że zrobiłem regres (ej)
Nie muzycznie, jako człowiek
Owszem kiedyś też raniłem
Teraz nie umiem zmrużyć powiek
Obiecaj mi że nie zginę
W mieście sztucznych tożsamości
Przepisałbym Tobie wszystko
By tylko podnosił się kącik Twoich ust
Tydzień po napisaniu tego co właśnie słyszałeś
Moje życie lubi wywalać się na głowę za często mam zamęt
Ciągle się boję że kiedyś się skończy w sposób którego nie chciałem
Wiesz że Cię kocham ale nie zawsze rozumiem
Że słowami tak Ciebie ranie
Jestem między Twoją buźką a płaczem
Trzydziestego mamy się widzieć skarbie, ślicznie
Ale nie wiem czy to sie stanie
Gdyż życie stawiam nad życie
Wysyłam ten track do Kejmila bo o osiemnastej ma premierę, pięknie
Gdyby nigdy nic na miniaturkę wstawię Twoje zdjęcie