menu-iconlogo
logo

KUNG-FU

logo
Şarkı Sözleri
Ja pierdolę! Jackie Chan, Bruce Lee

Moi kochani, jednym słowem, to jest motherfuckin' kung-fu

Tong Po motherfucker

Sprawdźcie, jedyny numer braggowy na płycie

Bisz, Filipek, FonTam, Pyskaty, baby

Skrywa!

Kung-fu

Ty się nie waż nie doceniać tego kunsztu

Z podziemia, przez legal, aż do tego punktu

Gdzie nie ma znaczenia już, ile masz stów tu

Tylko skille, skille, skille, killer mode

Bisz to nie byle kto, jak nie wiesz, powie Ci Hirek Wrona

Jesteś tutaj, gdzie byłeś wczoraj, popularność? nie chylę czoła

Jеśli za nią nie idzie pokaz umiejętności, kalibеr słowa

I jeśli za nią nie pójdzie flow, jak na Titanica góra lodowa (ja, ja)

Mam te skille, bo wciąż ćwiczyłem, gdy Ty liczyłeś na farta

Jestem Syzyfem i pcham ten syf, nie liczę na słowa wsparcia

Przeszedłem tyle leveli, synek, niewielu do mnie podjazd ma

Cała rap gra to kurort w Alpach, ja wbijam na Nanga Parbat

To nie bragga, głupki, gadam tu o faktach

Ciągle zjadam, mów mi Gargantuo, am, mniam

Poluźniam czarny pas, zobacz, znów bez walki mam prowiant

Rap to dla mnie ŁakDonald, Sayonarka

Kung-fu

Ty się nie waż nie doceniać tego kunsztu

Z podziemia, przez legal, aż do tego punktu

Gdzie nie ma znaczenia już, ile masz stów tu

Tylko skille, skille, skille, killer mode

Strawi Cię strach to, jakbyś się naraził kibolom

Nie klepniesz nas, bwoy, nawet, bo jesteś jak Piccolo

Punche, jak drug, bo może się iść pieprzyć i Goro

Masz biały pas, nawet nie uderzysz w kimono

Wannabe? please, rozjebię beat, wpadłem koty uśmiercić

Masz tyle tych siniaków i wyglądasz, jakbyś był w centki

To dokopię ci, jak Mateja, walę Cię na pysk, jak raper

Oni by tu chcieli być, ale wyjebane w nich, wchodzę sobie tu na ring, jak paker

Bo wożę się w chuj, synku, techniczny nokaut, gdy jestem tu w ringu

Ja rzucam, kurwa, panny na wyro, jak w ju-jitsu

Biję tylko w szczepionkę, bo mam geny barbarzyńcy

Chcesz zatańczyć? Capoeira, cios poniżej pasa, free styl

Kung-fu

Ty się nie waż nie doceniać tego kunsztu

Z podziemia, przez legal, aż do tego punktu

Gdzie nie ma znaczenia już, ile masz stów tu

Tylko skille, skille, skille, killer mode

Filip to nie byle kto, ale nie OLiS powie Ci więcej (prrra)

Kiedy tu zerkam, co jest na topie, trochę jak Szpili opadają ręce

Szybka nawijka, jak Token, chciałbyś dostawać ten żeton (żeton)

Mówisz, że tłusto polecisz (co?), ja lecę na diecie keto

Robię mainstreamową muzę, co ma w sobie duszę

Twoja zbiera mi na bełty, raczej się nie skuszę

Kto tu trzyma poziom? kto ma forsę bez stresu?

Mów mi tata Khabiba, jestem ojcem sukcesu

Ludzie to z natury lenie, więc może to czas pokazać im cel?

Ja to samiec alfa, Ty zachowanie masz, tak jak Incel

Czasem przez tę mordę mam niesnaski

Zmalowałem już na mieście trochę, nikt nie widział, Banksy

Pierdolę PiS, choć zawsze piątka dla zwierząt

Robię bydło na koncertach, Twoi bookerzy nie wierzą

Urodzony, żeby ruchać rap grę

Pierwszy raz był po koncercie, rozkmiń, czy piszę naprawdę

Kung-fu

Ty się nie waż nie doceniać tego kunsztu

Z podziemia, przez legal, aż do tego punktu

Gdzie nie ma znaczenia już, ile masz stów tu

Tylko skille, skille, skille, killer mode

Mimo że tutaj rzygać fontanną skillsów, zabrakło dziedzińców

Mam kilku ludzi, tudzież bros, tudzież tych wilków

Patrz na nas, my robimy ambaras, choć zaraz nara tym

Co zgubili styl, a ich hałas, to chała, wara im

Ty zobacz, cały czas my w to gramy tu

Jak dealerzy snów, hajs za kilogramy słów (oh)

To siedzi w nas, jak w łowcach głów

Jeden ruch i Twoje ego, kolego, robi poof (pow, pow, pow)

Widząc nasze kata, uciekają chyłkiem (pow, pow, pow)

Styl przez lata szlifowany za winklem

Mordo, po co mam chodzić na siłkę?

Czarny pas, to nie Tobie LeBron podał piłkę (oh)

DeNekstBest/Bisz/Filipek, KUNG-FU - Sözleri ve Coverları