Głupie rzeczy przychodzą mi do głowy
Pale bucha bo jestem za nerwowy
A Pan Tomasz patrzy się tak na mnie
Jak by się chciał zapytać co znowu odpierdoilsz
A ja nie wiem bo poznałem siebie
I czasem bywam zjebem
Sam się zaskakuje codziennie młody Frosti Mr. Problem
Było za spokojnie to zara coś no właśnie
Dziś w oczach gasnę jutro płonę żywym ogniem
Bywam ogarniętym gościem i nierozgarniętym głąbem
Tracę wątek ale nie dopuszczam do siebie że zwątpię
Za wielu osobom tym ich racje udowodnię jebać
Jebać ich jebać tych co mnie skreślili w dupę
Dali mi tylko powód żeby brać to za sztukę
Młody piekarz tyle razy mogło się nie upiec
Nie patrzę pod nogi spojrzysz to ci ktoś wyjebie mukę
Jestem Frosti czasem obrzydliwy czasem słodki
Wiecznie głodny emocji
Budzą mnie w nocy koszmary że znowu jestem bezdomny
Napisz zaraz to spakuję i ci ktoś przywiezie te torby
Innego życia nie znam a start miałem całkiem nie kulawy
Ale ja to lubię se pokomplikować sprawy
Chciałem sam to robiłem sam
Ale bez waszego wsparcia bym nie dał rady (nie)
Jakbym wtedy wiedział że nie potrzebny do niczego legal
Nie wychodziłbym z podziemia
Jakbym wtedy wiedział że moje featy dla nich są dla
Uwiarygodnienia
Bym lepiej je przebierał
Jakbym wtedy wiedział że raperzy to downy
Co chcą się wyświetlać najlepiej z kimś sławnym
Bo gdyby nie rapsy to by okruchy żarli
Nie mógłbyś u mnie kimać i nie poznałbyś prawdy
W 2k17 chcieli prawie wszędzie gadkę ze mną
Moją płytę brali jak na randkę w ciemno
A jak widzisz że ktoś kładzie lachę cieżko
Kiedy chodzi o coś więcej niż parcie na szkiełko
Koledzy na sankcje czasami trochę dłużej
I ciągle na ulicy i z niej daję w obieg muzę
Jakby wtedy znaleźli to przeczytałbyś nagłówek
I zakończyłbym karierę cztery EP'ki przed albumem
Czasem młody dureń czasem głowa zajebana gruzem
Ale to zrobiło mnie
Który balas moją ksywą historię buduje se
Porysowany łeb a zachować się umiem zoo zoo
Przeglądam kontakty w telefonie
Tego zdjęli ten wyjechał bo by zdjęli go za moment
Jakbym wtedy wiedział i tak robiłbym co robię
Idę dalej bo to droga w jedną stronę
My pracujemy w weekend a nie gramy koncertów
Pomimo tego w trasie tylko że po centrum
Zip bag vacuum dwa cztery jak Tesco
Dwa cztery za dwie albo jeden jak często
Wiesz tak im się odkleja kiedy wbili na salony
Za dużo proszku dymu i tabletek
Jesteśmy z innej bajki i chamie pierdolony
Tacy jak ty są po to żeby robić na nich becel
Wieści z pierwszej ręki temat daje ci nieskazitelny
Wszystko od serducha a za dużo śmy widzieli byku by być obojętnym
Mam swoje zdanie i nie zmieni go żaden typ i żadna dupa
Gram w to stąd leszcze miasto stołeczne
WWA pato WWA (hard)
Znowu nowe gwiazdy gasną na mieście
Ja wpadam z bandą na backstage i robimy se na celebrytach siano
Nie zobaczysz mnie z nimi zobaczysz mnie z moimi
Tam węże jak Nagini
Relacja biznesowa to dla mnie nie relacja
Bo zanika w chuj szybciej niż jebane stories'y
Szczęście przeżywam na żywo chuj w to życie na pokaz
Bo co drugi zarobas w necie to serio golas
Za duża waga słowa żeby z mordy robić dupę
To co mówię biorę nie na Frostiego biorę na Kubę