Ciemno tu, przed chwilą poszłaś
Zapomniałaś o papierosach
Mówiłaś coś, że musisz odpocząć
Ja, chyba, że musimy zacząć od podstaw
Nie pamiętam, nie słuchałem
Chyba myślałem o Twoich oczach
Wytykaliśmy sobie jakieś banały
Ty chyba płakałaś, a ja krzyczałem
Nie pamiętam, zapomniałem
Pale fajka i przerzucam kanały
Tęsknie za twoim ciepłem i ciałem
Wciągnąłbym kreskę, choć jest poniedziałek
Pusto w mieście, szósta nad ranem
Chciałbym się upić i usnąć za barem
Nie wiem gdzie idę, gdzieś biegnę
I miałem przez chwile wrażenie, że gdzieś cię widziałem
I nie obchodzi cię to wcale
Nie wychodzi nam to wcale
Nie wiem gdzie idziesz i nie wiem co zrobisz
Ale jestem tutaj sam jak palec
Minęły dni, minęło sporo
Moje życie, moje wybory
Tak bardzo chciałem być z Tobą
I zawsze być już czuły i dobry
To takie złe gdzie idę i po co
To jaki jestem jest takie niemądre
I czuję się kurwa całkiem żałosny
Gdy myślę o Tobie nocą i błądzę
I chyba myślałem, że znasz mnie
I chyba wierzyłem głęboko
Ale jestem przecież tak niedorosły
I zbyt niedojrzały, żeby być z Tobą
Zbyt prosty byś mogła być ze mną
I nic nie wiem, niczego nie znam
Myślałem, że lubisz moje emocje
Ale teraz wiem, że nie wiesz nic o mnie na pewno (na pewno)