menu-iconlogo
logo

Skała

logo
Testi
Muszę być skałą trwałą, co by się nie działo

Całą energię kierować na nią (na nią, na nią)

Muszę być skałą trwałą, co by się nie działo

Całą energię kierować na nią (na nią, na nią)

Muszę być skałą trwałą, co by się nie działo

Całą energię kierować na nią (na nią, na nią)

Muszę być skałą trwałą, co by się nie działo

Całą energię kierować na nią

Widzę jak patrzysz i to sporo dla mnie znaczy

Ale nie jestem z tych graczy, którzy połykają haczyk

Dla byle przekąski, staniki, podwiązki

To grząski grunt, jaram polski skun

Bo gdy piszę o tym, to jak bym wypierdalał na ulice trotyl

Jakbym utopił w Wiśle w chuj floty

Wiesz, tak po prostu

To dla serc, które biją w wieżowcu

Dla zamachowców, którzy chwytają za wolant

Bo każdy ma swoją misją, którą powinien wykonać

To o nas samych są te teksty

Coś o potworach, które drzemią w nas, choć żaden nie śpi

Nie rozszyfrujesz treści moich słów tak długo

Jak nie wyrwiesz się spod presji ludzi i tego, co mówią

Mój świat od lat nie wygląda już tak samo

Tato, tak bardzo tęsknie za mamą

Muszę być skałą trwałą, co by się nie działo

Całą energię kierować na nią, bo tak mnie nauczano

Od małolata zawsze powtarzał mi tata

Pamiętaj synu, wszystko, co oddajesz w końcu wraca

Czas spłacać długi, małpa mówi

Nie wpadam po dwie sztuki w jacuzzi, czy z wagi tuzin

Od teraz u twoich ludzi to gówno budzi niepokój

Mam ich na oku, już od dawna się nie łudzi nikt wokół

To kwestia widoku, kwestia perspektywy

Nie widzisz nic, gdy patrzysz z boku, wszystko jest na niby

Jestem oporny na wpływy zza szyby, kiedy nagrywam rymy

Nie pytaj co by było, gdyby zabrakło mi siły

Jaki jest limit, chcę wykręcić wynik, by nikt nie lał śliny

Ani chwili dłużej skurwysyny

Od rośliny z moich jeansów łapy jak najdalej

Bo wybaczam wam brak skillsów, lecz nie brak dobrych manier

Za zaniedbanie Daniel sięgałby po szable

Wciąż to samo, sranie w banie, każdy tu walczy o prawdę

Spytaj mnie skarbie, czemu tak dobrze się bawię

Grając w ciągu trzech lat dziesiąty koncert w Warszawie

Bo chciałem dawniej tego, co mam teraz

Chociaż nie raz mają za złe mi, że nie chodzi o melanż

I o dziwki, kajdany, czy jakiś kurwa proszek

Ani o hajs, bo to byłby zbyt prosty wniosek

Muszę być skałą trwałą, co by się nie działo

Całą energie kierować na nią

Muszę być skałą trwałą, co by się nie działo

Całą energie kierować na nią

Muszę być skałą trwałą, co by się nie działo

Falą stawiać opór nocą, rano otwierać oczy śmiało

Chociaż drży kolano, nie zdejmuję z ramion mamo nadbagażu

Który z góry zwykle utrudniał mi slalom

Muszę być skałą, taki jest kanon

I chuj, że kropla już w każdym z nas drąży kanion