menu-iconlogo
logo

Trójkąt

logo
Şarkı Sözleri
Najciekawsze może w tej mojej całej aferze to jest świat gastronomiczny

Kelnerzy, szefowie

Bogowie nocy i dnia, wielcy i mali, w barze i w koktajl-barze

W barku i za kulisami

Najpierw znika poczucie rytmu

Ale myślę: "Cóż, może będzie jakiś zysk tu

Potem myślę: "Chrystus, dlaczego muszę być tu"

Ale trzecia tequila zabija poczucie wstydu

Wszystkim parkiet zbrzydł już, ja nie muszę kryć już

Że alkohol tańczy ze mną walczyk po walczyku

Najpierw tańczy tango, potem coś inspirowane sambą

Wiruję w dół Karową, by wrócić na górę Tamką

Przyglądam się nastolatkom, kiedyś wychodziły rzadko

Teraz wpadły w miasta bagno i kłamią wciąż swoim matkom

Nagie nogi w szpilkach, ciekawe co na to tatko

Przechodzę na czerwonym, będzie mandat

Kozacko

Rano będzie słabo, teraz sram na to

Prawda jest taka, że nie wychodziłem tak dawno

Wracam na Krakowskie i upadam, już sam nie wiem na co

Słyszę tylko śmiech tych dziewczyn głupich i grubych jak Grzegorz Lato

A obok w Zakąskach za barem się pląsa Pan Roman i wtrąca w rozmowy się

A obok w Kamieniach, małżonków wciąż nie ma więc całują słomiane wdowy się

A obok, tam w Bistro, miłości na szybko się wiążą i milkną gdy nowy dzień

Trójkąt warszawski

Trójkąt warszawski

Dostać w pysk w Subway'u na Świętokrzyskiej

W Warszawie trzeba być atletą to przede wszystkim

Rozmowy z tym bramkarzem kotletem spełzły na niczym

Na Karową już nie wrócę dziś

Co za policzek

Wychodzę na ulicę i schodzę znów na Powiśle

I brodzę po krętej drodze, telefon mi głośno piszczy

Cierpliwość tracę i zdrowie, bo znowu ta ruda pisze

A kiedy znowu mnie dorwie, znów udam że jej nie słyszę

Idę prosto przed siebie i mijam BUW

Mój telefon na mnie krzyczy, ja widzę że pisze znów

(Chyba) Złapię taksówkę, wydałem już kilka stów

(Z trzysta) Wciąż idę dalej i czuję już Wisły brud

Szlugi, mocz, wóda i pot, to dziwny smród

A po drugiej stronie Wisły grasuje już inny lud

Istny cud, my tu fit, jogurty i pitny miód

A tam nikt nie oszukuję się wcale i tli się szlug

Warszawa. Rozdarta grubą kreską

Zamykam drzwi taksówki

Proszę na Mazowiecką

Taksówkarz ględzi mi, że los ma kiepski

Ale ja słyszę śmiech tych głupich i grubych jak Tomaszewski

A obok w Zakąskach za barem się pląsa Pan Roman i wtrąca w rozmowy się

A obok w Kamieniach, małżonków wciąż nie ma więc całują słomiane wdowy się

A obok, tam w Bistro, miłości na szybko się wiążą i milkną gdy nowy dzień

Trójkąt warszawski

Trójkąt warszawski

Trójkąt warszawski

Trójkąt bermudzki

Dziewczyny idą tyłem, a przed nimi idą sutki

Chłopcy zapominają o tym, że ich żywot krótki jest

Ernest miał rację, zdejmij rurki

Wpierw napij się wódki, cztery złote od lufki

Nie dzwoń do przyjaciółki, nie pomoże ci już dziś

To jest dorosłość, chciałaś jej od podstawówki, co?

Wolę Zozole. Olej to i mnie puknij, no chodź

Mieszka tuż obok więc pójdę na Kredytową z nią

Jakiś typ się na nas gapi, ma dość wrogi wzrok

Chciałbym chwilę pomilczeć, ona ma słowotok

Tamta dziewczyna ciągle piszę, Chryste, po co to?

Jestem Piotr, ale mówią na mnie Łotr

Dosyć długo mam ten alias, ale nie wiem w sumie skąd

(Znajdziesz go) wszędzie gdzie zapach perfum i szlugów swąd

A w dziewczęcych sercach wciąż gasły światła i psuł się prąd

(Fajnie co?)

To mój rozumowania tok

Do you wanna fuck?

Nie mówię tego na głos, bo to zbyt radykalny krok

Możesz wejść na chwilę, ale na nic nie licz.'

A ja zamierzam się zasiedzieć jak Michał Listkiewicz

PZPN, PZPN

Jebać, jebać PZPN

PZPN, PZPN

Jebać, jebać PZPN

PZPN, PZPN

Jebać, jebać PZPN

A obok w Zakąskach za barem się pląsa Pan Roman i wtrąca w rozmowy się

A obok w Kamieniach, małżonków wciąż nie ma więc całują słomiane wdowy się

A obok, tam w Bistro, miłości na szybko się wiążą i milkną gdy nowy dzień

Trójkąt warszawski

Trójkąt warszawski

Inne stoliki nie były obsłużone, ja byłem obsłużony

Ja byłem obsłużony, dla mnie była każda wódka i każda potrawa

I każda muzyka w orkiestrze