menu-iconlogo
logo

Pył

logo
بول
Nie wierzę w nic, bo zgubił mnie trop, komu mówię, "Bracie"?

Z dala od tych, co spalili most, żeby przetrwać zamieć

Minął już czas, byś naprawił to, z czym rady nie dałeś

Tylko zwijki, szkło i papier, tylko melanż, wóda, kace

Boże, chroń mych ludzi jak głos rozsądku nad ranem

Z dala od tych, co w zamieci chcą spalić każdy talent

Minął już czas na naiwny ton, że każdy na zawsze

Tylko papier, papier, papier, noże w serce, z serca kamień

Nie wierzę w nic, co mówisz, co mówisz

Nie wierzę w nich, słowa, nie zasługi

Nie wierzę w pył, teraz za późno

A wcześniej, to wiele bym dał, żebyś wrócił

Robiłeś długi i próby, gruda do wódy, gubiłeś siebie i stówy

Pukają smutni panowie z wizytą, której nie odmówisz (ej)

Się odwrócą koledzy, odwróci blok, ej, ej, stracone szanse i próby

Powodzenia w drodze na dno, ale zostaw moich ludzi

Schowany niepewny wzrok pod ciemny kaptur do za dużej bluzy

Zebrałem plon, to wiara, że mogliśmy wyjść

Z tej szarówy jak słońce po burzy

Popękany beton spod róży się kruszy, to chyba nie wróży najlepiej

Się musiałem przeciąć na ludziach

Co życzą Ci dołu, a lecę (życzą nam dołu, a lecę)

Zgubiona pamięć i pewność, chwile, przeżycie, emocje i becel

Ostatni raz mówię, "Veto" w podróży do szukania siebie

(Przez to chyba)

Nie wierzę w nic, bo zgubił mnie trop, komu mówię, "Bracie"?

Z dala od tych, co spalili most, żeby przetrwać zamieć

Minął już czas, byś naprawił to, z czym rady nie dałeś

Tylko zwijki, szkło i papier, tylko melanż, wóda, kace

Boże, chroń mych ludzi jak głos rozsądku nad ranem

Z dala od tych, co w zamieci chcą spalić każdy talent

Minął już czas na naiwny ton, że każdy na zawsze

Tylko papier, papier, papier, noże w serce, z serca kamień

(Nie wierzę w nic)

Jak braciak dzwoni, to jadę

Po jednym sygnale jak 112 na gazie

Się odwróci w karmie jak jego telefon zadzwoni w tej samej oktawie

VOODOO i DOPEHOUSE to razem

I w sprawie, podziel emocje po równo jak gażę

Widać po postawie, że w naszej podstawie

Jest wspólne sięganie do marzeń (nie szukanie wrażeń)

Niech pierwszy rzuci kamieniem ten

Kto się nie przeciął, żeby zdobyć papier

Ostatnia setka za braci i bletka na blacie

I pętla wieczorów na chacie

Ostatnio często to słyszę (wiesz?) "Łatwiej żałować po stracie"

Dobrze poznałem ten ból, nareszcie zmieniamy patent

Ciężko szukać przemian jak na przemian temat

Szukałem zmiany jak w polu, a zwiewa (huh, huh)

Się zgubiłem z pola widzenia ludzi na przemiał

Kto kim jest, pojęcia nie mam

Nie znam imienia, wychodzę z cienia

A zmieniam się w różnych odcieniach

Teraz to nie wierzę, nie chcę, nie znam, nie ma (ej, hej!)

Nie wierzę w nic, bo zgubił mnie trop, komu mówię, "Bracie"?

Z dala od tych, co spalili most, żeby przetrwać zamieć

Minął już czas, byś naprawił to, z czym rady nie dałeś

Tylko zwijki, szkło i papier, tylko melanż, wóda, kace

Boże, chroń mych ludzi jak głos rozsądku nad ranem

Z dala od tych, co w zamieci chcą spalić każdy talent

Minął już czas na naiwny ton, że każdy na zawsze

Tylko papier, papier, papier, noże w serce, z serca kamień

(Nie wierzę w nic)