menu-iconlogo
logo

Powiedz mi to

logo
Letras
Opowiem jaki był plan zanim nie zostałaś suką

Najchętniej (ciii) wyszeptam ci wszystko na ucho

Ty powiedz jak mogłaś to robić i chować extacy pod łóżkiem

Jak mogłem tego nie widzieć, nie wiedzieć, patrząc w te oczy tak puste

Powiedz mi czemu byłaś suką to wskazówki

Szukałem cię gdy wyjechałem z urazówki

Widziałem cień na ulicy zza kroplówki

I nikt nie wierzył, że zacznę na nowo żyć

Powiedz mi czemu byłaś suką do poduszki

Robiłem cię jak nikt nigdy, proszę uśnij

Mijałem każdej nocy a teraz chuj z tym

Wiem, to ostatni raz, zamknij się

To niszczy jak crack, wypad do lasu na granicy przełom nastąpił

Gwiazdy i dni bez rozłąki, hajs na tabletki się skończył

Mieliśmy skończyć jak wszyscy, ty byłaś jak każdy a jednak

Ja blizny głębokie do serca, kochaliśmy się w cieniu września

Nie mów że znasz akcję jak ta, gdzie zjadamy strach jego dzieci na pokaz

I tragedia w oczach, pamiętam jak przyjechała do mnie po prochach

Nic nie mówiłem twej mamie, teraz nie widzą jak córka dorosła

I poszła tak że nie wróci, chciałbym ją jeszcze rozpoznać

Słyszałem że miałaś wypadek na zakręcie

Na którym całowałem się z tobą po skręcie

Jechałaś autem po gibonach i czymś więcej

I nie wiem z kim byłaś ale znajdę, zabiję go

Tylko nie jedz znów wszystkiego to masakra

Bo chyba bardzo lubisz szaleć jak się naćpasz

Stajesz się wtedy dla nich jak ostatnia szansa

Od zera do stu

Widziałem jak wyszła ode mnie do tamtego

Chociaż mówiła kurwa ciągle coś innego

Chciałem tu stworzyć razem z tobą coś pięknego

Ale widzę że nie było z kim

Ja nie mam dla nikogo względów

Walę piętnaste bongo z rzędu

Zamień miejscami ludzi zmierzchu

Bo przyszli zapłynąć jak nikt

Chciałem dać ci znacznie więcej

Niż ten rozpalony chłód, kilka podniet plus

Morze niepotrzebnych słów, może pora odbić już

Happy endem

To tu kończą się bajki i chuj

Ty dajesz fazę jak lewy skun, obraz pękł na pół

A w tym wszystkim też zachłanny głód

Idziemy na wojnę tej nocy

Ale by ją wygrać jesteśmy zbyt mali

Pamiętasz dobrze jak działają na mnie oczy

Dlatego patrzysz a te w głowie myśli to już kanibalizm

Nie mamy granic a te białe ściany, czuję ulgę że nie potrafią mówić

Choć w sumie czuję chuj wie co i chyba prędzej próżnie

Lubisz gotować no to mamy los, [?] los

Brawo wygrałaś, nowe perspektywy, spójrz na ten szklany sufit

Sąsiedzi pewnie nie raz chcieli bić już na alarm

Bo tylko psychopata by nas polubił

Ta dychotomia zakłóca ten obraz

Choć mówili zostaw, zobacz to już tyle lat

Tak jak te twoje ubrania porozrzucane po kątach

Taki jest ten cały nasz ład

Bejbe, wiem jak działa na ciebie mój sarkazm

Prawda, ta, gdzie ta pasja

Byłem inny, racja, zanim oddałaś strzał

Dziś kocham nienawidzić życie jak doktor House

Kiedyś obejrzymy coś razem do końca

Albo przynajmniej nasz koniec, co

Dobrze nakręcony film ale słaby montaż

Więc powiedz mi to

Powiedz mi to

Chciałem dać ci znacznie więcej

Niż ten rozpalony chłód, kilka podniet plus

Morze niepotrzebnych słów, może pora odbić już

Happy endem

To tu kończą się bajki i chuj

Ty dajesz fazę jak lewy skun, obraz pękł na pół

A w tym wszystkim też zachłanny głód