menu-iconlogo
logo

Serendipity

logo
avatar
Kartkylogo
phyllismalexanderlogo
Canta en la App
Letras
Fuego Infinito

Czasami jaram się jak gimbus miesiące

Odlatujemy wysoko #Nimbus4000, lat

Podaruj mi złote słońce, nie może cię nigdy tu nie być

I nic się nie może wydarzyć, nic złego, takiego jak wtedy

Jestem z miejsca którego nie zobaczysz na zdjęciach

Zamykam serca, bliskim zdejmuję maski

Odbite od siebie, wyprute z marzeń warstwy, relacje to pastisz

Zacznij myśleć na poważnie o życiu albo tam zostań, zostań tam zdechniesz

W szamotaninie której celu nie widać a kto go odkrył, już nie biegnie bo nie chce

Pierdolę czeski film, wariaty serio, mam styl a kto mnie wcześniej znał jest dumny

Ze mnie

Że nie skurwiłem ani jednej z tych chwil po które tu w kolejce wszyscy stają niezmiennie

Szybko i niespodziewanie - mam talent, nie sprzedałem ani minuty

Było jak było kochanie znam kody do bram winy, schody pokuty (chodź)

Dobrze wiesz, że nie zabijesz ich wszystkich choć tak naprawdę znowu zrobię co zechcesz

Nie wiem co paru tu próbuję nawijać ale wpierdalam ich nosem jak oni brudne powietrze

I nie wiem co zrobić ze sobą, jak patrzę w źrenice tak pusty od bólu i zła

Za nami tak wiele a przed nami wszystko co może ocalić nasz świat

Nie zrobię nic wbrew twojej woli jeżeli sekundy lecą tak powoli

A każda zabiera część siebie i boli, czas pożegnać złe wybory

Daj mi chwilę zanim odejdę i zniknę gdzieś

Ja pokażę ci tą prawdę nim skreślisz mnie

Bez głów, które spadały po schodach do piekła

Moje zdziwienie kiedy krzyczysz mi: "Więcej!"

A tylko wiara której znowu nie widać

Wpierdala wszystko jak dobre intencje

Bez snów i ostatnich słów, marznę bo jesteś tak zimna jak chłód

Polarna noc, koszmarny kac i zimny próg

Nikt nie patrzy już w oczy nam

Za dużo razy wracałem a ty nie pytaj mnie dokąd

I nie mam pomysłu na nic, tak myślę, gdy znowu łapię mikrofon

Lubię takie dziewczyny, chodź zatańczymy

Chodź zatańczymy ze światłem i ogniem, cieniem i mrokiem

Dotykiem i wzrokiem i godnie przywitaj się z ogniem

Nie chciałbym wiele dziś, zanim coś zrobię

I patrzę w oczy im, i nie wiem co robię

Odpalam racę to symbol tego co widzę gdy myślę o hektarach głów

I krzyku ludzi i krzyku ludzi

Nie chcę rozmowy z Bogiem w sprawach w których nie zna tematu i już

Chcę się obudzić, chcę się tylko obudzić

Znowu nie mogę ci nic więcej powiedzieć a kiedy mogę tylko znikam za rogiem

Więc nie zadawaj pytań bez odpowiedzi i czytaj ze źrenic, które płoną na trwogę

I co? Mam wjazd na te sceny, nikogo nie ma jak wtedy

Rozpalę ognisko do nieba za murem, który zburzymy jak kiedyś

Biała moc nie jest dla mnie a kiedy szukam sam siebie

Nie pytaj o moje szaleństwo, co odkryłem na dnie

Żadna z was mnie nie powstrzyma bo gdy prawda wyjdzie na jaw bardzo szybko popłyniemy

W ostatni rejs

Zimny i martwy, brudna szklanka, karty i szanty na stołach w połogach

Sypią się sami od siebie jak nie wiem, dzieci gorszego Boga

We mnie widzi tylko światło, które wziąłem za cień

I żyje iskra od której odpalam noc

To widok widowiska które sobie wziąłem za cel

I spełniam go, choć bardzo dobrze znam dno

I cele których nie możesz rozwikłać, co? (co?)

Chociaż wiem, że lubisz destroy

Więcej przed nami niż dobre chęci mam dobre wieści - zabiorę wszystko

Czasami jaram się jak gimbus miesiące

Odlatujemy wysoko #Nimbus4000, lat

Dobra wariacie, oni i tak wiedzą, że ten singiel to prowo

Kartky