To co mamy wystarcza nie muszę być debeściakiem
Wystarczy że jestem sobą skillsy szacunek I papier
Byłoby przykro gdybym przez lata nie wił
łatwy chleb to to nie był pierdolony top mainstream
I stuknęły dwie dziesiątki może stukną dwudziestki
Nie dla nas kiepski smak klęski wybieram zaciesz na pętli
Szczęśliwy człowiek A K A uśmiechnięty
Nie stracić najlepszych lat na wątpliwości I lęki
Bez życiowej udręki optymizm moją dewizą
Na przek ó r schizom szmaciarzom co wciąż plotkują I szydzą
Nienawidzą ich wyb ó r że wolą tracić energię
Zamiast zrobić coś z sensem bezsens że I'm się nie chce
Bo zaw ó d hater bez ściemy tzw nieudacznik
Jest nieuchwytnym celem raczej szkoda mi punchy
Co drugi gada że walczy got ó w jest do poświęce ń
Tylko szmalu wyżebrze I got ó w by stać się mc
To dwadzieścia na dwadzieścia nie muszę nic tłumaczyć
To dwadzieścia na dwadzieścia dobrze wiesz co to znaczy
Dwadzieścia na dwadzieścia wspominamy stare czasy
Dwadzieścia na dwadzieścia z slu kozacy
To dwadzieścia na dwadzieścia peja decks p do n
Dwadzieścia na dwadzieścia prawdziwy rap bez ściem
To dwadzieścia na dwadzieścia I to klasyczne brzmienie
Dwadzieścia na dwadzieścia łapiemy się w arenie
Patusy chleją samogon pod sceną robi się pogo
Bo ludzi mnogo z załogą wpadamy w gruby korkociąg
W klubach odwieczny kocioł muza alko rozr ó ba
Bo testosteron buzuje w rozgrzanych beretach burza
I powiedzą zła muzyka elektorat złe intencje
Ale dla nas pierwsze miejsce idziemy po więcej
Jeśli nadal wierzysz w to co robię podnieś w g ó rę ręce
Od zawsze klimaty miejskie teren działa ń dla mc
I możesz dziś skorzystać z dobrodziejstw wątpliwości
I tak rozkładasz tekścinę na elementarne cząstki
No I co pajacu pyszysz chciałbyś wkurwić tu wszystkich
Jak genialny doroci ń ski grając rolę psa w vinci
A mnie śmieszy ten jad internetowych osł ó w
Kt ó rzy sami nie kumają retoryki własnych post ó w
Dosyć tych wniosk ó w a tak po prawdzie
Szukasz chuja do dupy to pewnie znajdziesz
To dwadzieścia na dwadzieścia nie muszę nic tłumaczyć
To dwadzieścia na dwadzieścia dobrze wiesz co to znaczy
Dwadzieścia na dwadzieścia wspominamy stare czasy
Dwadzieścia na dwadzieścia z slu kozacy
To dwadzieścia na dwadzieścia peja decks p do n
Dwadzieścia na dwadzieścia prawdziwy rap bez ściem
To dwadzieścia na dwadzieścia I to klasyczne brzmienie
Dwadzieścia na dwadzieścia łapiemy się w arenie
Każdy chce być najlepszy I pieprzy o tym bez przerwy
Wyg ó rowana ambicja rujnuje raperom nerwy
M ó wią rap to trucizna jak gitanesy bez filtra
życie często jak freestyle rozpoznają na fyrtlach
Polski biznes muzyczny to nie kolorowa bajka
Raczej ściema pseudo grajka syf kicz jak skyfall
Ciśniesz na maksa powiem weź to przemyśl
Lubisz pasywną sodomię kt ó rą funduje przemysł
Na raz się rozpierdala aplauzoodporna sala
Gdy wychodzimy na scenę to właściwie świat oszalał
Kocham tę wrzawę czuć jebaną satysfakcję
Gramy kompilację z dw ó ch dekad wszystko jasne
Wdrażam peneryzacje pieprze penalizację
Słyszałeś reedukację więc zapytam kto miał rację
Za dnia zakazani jak ice-t w budapeszcie
Za to nocą rządzimy ziomeczku w niejednym mieście
To dwadzieścia na dwadzieścia nie muszę nic tłumaczyć
To dwadzieścia na dwadzieścia dobrze wiesz co to znaczy
Dwadzieścia na dwadzieścia wspominamy stare czasy
Dwadzieścia na dwadzieścia z slu kozacy
To dwadzieścia na dwadzieścia peja decks p do n
Dwadzieścia na dwadzieścia prawdziwy rap bez ściem
To dwadzieścia na dwadzieścia I to klasyczne brzmienie
Dwadzieścia na dwadzieścia łapiemy się w arenie