menu-iconlogo
logo

Batoniki

logo
Letras
Raider nazywa się Twix, przeżyłem niejeden lift

Ulice zmieniają styl, ulice słuchają nic, wciąż

Nie pierdol o życiu mi dziś, skończ

Jak chcesz się utopić wypływasz, a toniesz jak próbujesz się na tej wodzie utrzymać i chuj, błąd

Ten świat jest jak piękna dziewczyna, co przez cały wieczór obcina

A kiedy w bieliźnie za torbę Cię trzyma, to za dużo wina i rzyga

A na koniec zwitkę zawija i nie masz na cierpa, a bolta nie wezwiesz, bo padła bateria

I finał i z buta na klawisz se dymaj, tam stąd

Stoisz se kurwa pod blokiem, a nagle to życie tu miesza Cię z błotem

Bo stałeś se kurwa nie z tymi, co stali się ważni tu potem

Nie szukaj w tym sprawiedliwości, ta pętla zaciska się nagle

Że trafi się kat pacyfista, to powiem Ci szanse są marne

Nawinął turysta, że to dilowanie jak mieszkasz z rodziną to chuja jest warte

Na klatce to sprzedać se możesz mu liścia, przez okno to zapiekankę, i co?

Mądry był kurwa, a teraz pod cele szykuje mu paczkę

I kurwa miał rację, głąb

Mój ziomo w jedwabnym krawacie harował i wstawał o świcie, o 4

Miał firmę i 100 pracowników na pełnym etacie i raka w prostacie - zgon

Ty myślisz, że ludzie ulicy to jakieś szwadrony sztywności

Husaria jedności, to skąd 60tki? Zajeb łbem w płot

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Ktoś pyta mnie skąd się wziąłem, nie wbiłem się hitem na lato

To klasyk w nowej odsłonie, trochę jak Snickers Marathon

Młody, a widziałem swoje, codziennie spisuję raport

Chociaż niejawne i tajne jest życie, jak mówił kiedyś narrator

Biednemu w oczy wciąż wieje wiatr, nie kapie to nie przez parasol

Chciałeś tu gwiazdę wieczoru grać, a znowu trafił się support

Chcesz w górę nogami obrócić świat, potrafi niewinnie się zaciąć

Uważaj, bo możesz w im w oko wpaść, coś jak w tym filmie amator

Wrzucam to znów na dyktafon, sztuka ta wzrusza jak patos

Ziomale się śmieją do tego i płaczą, śmieją do tego i płaczą

Chcą mówić o życiu mi głowy zamknięte jak zakon

Za wszelką cenę, podzielić na lewo i prawo

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Ra-ta-ta-ta-ta-ta

Batoniki de Sokół - Letras y Covers